wtorek, 31 grudnia 2013

Duże podsumowanie :)


Wcześniej było małe podsumowanko, teraz jest troszeczkę większe :D Miało być więcej włosowych postów, co potwierdziłyście w SONDZIE (klik), więc przybywam do Was w ostatni dzień 2013 roku z małym porównaniem włosów i opisaniem produktów, które używałam do tej pory.

O włosy zaczęłam dbać od sierpnia, więc już dziś w nocy rozpoczynam 5 miesiąc pielęgnacji. Same chyba zobaczycie, że sporo się zmieniło mimo tak krótkiego czasu, sama jestem w szoku!  Ale to nie koniec, jest jeszcze duuuużo do zrobienia :)

Zdjęcie z początku września 2013r. i końca grudnia 2013.

Co zrobiłam i czego się nauczyłam w ciągu tych 4 miesięcy:
*podcięłam o 7, 8 cm
*zrobiłam im okropną kąpiel rozjaśniającą - moje biedaczyska:(
*zafarbowałam je na ciemny brąz - ostatni raz w tym roku.
*nie straszne mi mycie co dwa dni włosów
*doceniłam bogactwo matki natury! - siemię lniane, skrzypokrzywa, kozieradka, drożdże.
*spróbowałam 6 szamponów, 12 odżywek, 1 serum na końcówki, 2 jedwabiów, 7 masek, 3 wcierki, 3 oleje ;D
*podzieliłam się z Wami przygodą "fit" (klik)

Jeśli jesteście ciekawe, to tutaj wypisuję wszystkie (te które pamiętam!) produkty, które używałam do tej pory (niektóre z linkiem odsyłającym):

Szampony:
-Baby dream, -Johnson's baby, -SYOSS volume, -Facelle żel do higienty intymnej sensitive, Facelle żel do higieny intymnej fresh, -Green Pharmacy,

Odżywki:
-Wella Pro Series, -Cien,  -Mrs. Potters z imbirem i D-pantenolem, -Isana locken spulung, -Isana oil care, -Isana feuchtigkeits spulung, -Garnier avocado i masło karite, -nectar of nature, -Goodbye damage, -Mrs. Potters arnika i kompleks z wit.H, -ziaja intensywna odbudowa, -Joanna odżywka dwufazowa z olejkiem arganowym.

Oleje:
-rycynowy, -Dabur, Amla Gold, -oliwa z oliwek.

Maski:
-siemię lniane, -proteinowa z jajek, cytryny i miodu, -Kallos, -Isana z granatem, -Natural classic henna wax treatment, -miodowa, firmy nie pamiętam :((, -kakaowo-kawowa.

Zabezpieczanie:
-CHI jedwab, - e.v.a. serum.

Wcierki:
-Jantar, -woda brzozowa, -kozieradka.

I  wyniki sondy:

SZAMPAŃSKIEJ ZABAWY, DZIEWCZYNY!



poniedziałek, 30 grudnia 2013

Małe podsumowanie, czyli dziękuję - 41 obserwatorów, o moich problemach zdrowotnych i kwartecie "Vocalissa".

Cześć Kochane! 
Jeśli zapytacie, co nowego u moich włosów, odpowiedzą Wam - Aleksandra słabo o nas dba, ale dajemy radę, bo mycie co 2 dni nam służy! Jakoś dziwnie dwu dniowe włosy dobrze się układają, a ostatnio nawet użądziłam im mocną dawkę odbudowy, między innymi olejowanie Amlą Gold (w linku moje przemyślenia po miesiącu stosowania), Natural classic henna wax treatment również poszła w ruch, masaż głowy co 2, 3 dni, a także cudowna maska kawowo-kakaowa pomysłu Włosowej, która działa u mnie z włosami cuda. Jestem w trakcie testów GP eliksiru przeciw wypadaniu włosów i przetłuszczaniu, a na BlondHairCare czytałam ostatnio o wcierce z cytryny, którą będę używała na zmianę z eliksirem GP :)

Dzisiaj chciałam Wam serdecznie podziękować za to, że jesteście ze mną. Każdy kolejny obserwator, to dla mnie cenny czytelnik, i mimo że czasem wieje z bloga nudą, jesteście ze mną i komentujecie. Postanowiłam więc wynagrodzić Wam czas, jaki spędzacie na czytaniu moich wypocin i za miesiąc, dwa dla najbardziej aktywnych komentatorów wyślę jakieś prezenciki :) Jest Was już 41, a bloga prowadzę od września, dla mnie to pozytywne zaskoczenie. Nie jestem typem osoby, która spamuje pod każdym nowo poznanym blogiem i błaga o wejścia do siebie. Jeśli ktoś mnie interesuje, to nawet nie proszę o odwdzięczenie się i wzajemną obserwację. Pamiętam, jak na początku patrzyłam tylko na swoje statystyki i modliłam się o chociaż jeden komentarz pod postem. Teraz pierwsze co robię po wejściu na bloggera, to sprawdzam, o czym piszecie. To tak miłe uczucie...! I może nie komentuję każdego Waszego posta, ale możecie mieć pewność, że odwiedzam prawie każdego :) Jakiś post czasem mi umknie, bo nie często tutaj jestem, ale staram się za to przeglądać Wasze stare wpisy i też dodać coś od siebie pod nimi. DZIĘ-KU-JĘ!


Małe statystyki bloga. Do tej pory odwiedziło mnie 5700 osób, napisałam 44 posty, dokonywałam zmiany wyglądu bloga około 4 razy, największym powodzeniem cieszył się post o kąpieli rozjaśniającej (haha teraz się z siebie śmieje, jak tak mocny rozjaśniacz mogłam kupić.. porażka..), włosohistoria, post o płukankach. Wpisywane słowa klucze, które odsyłały Was do mnie: "pinoszek.blogspot.com", "kąpiel rozjaśniająca". Za to pierwsze serdecznie dziękuję! :) 4865 osób odwiedziło mnie z Polski, 320 z Rosji, 148 ze Stanów Zjednoczonych, kilka osób z Hongkongu i Serbii, haha dziwnie tak :D


O problemach zdrowotnych również chciałam Wam napisać, ponieważ już pomogłyście mi podjąć decyzję o podcięciu włosów, jak zadbać o paznokcie (bardzo dużo dobrych porad, więc zapraszam Was tam, jeśli jeszcze nie czytałyście komentarzy!). Po pierwsze: mam okropnie dziwne "kobiece dni". Haha wyjaśnię od razu: kiedy dostaję.. wiecie co.. zachowuję się, jakbym była PIJANA :) Dokładnie! Nie mogę utrzymać się na nogach, gdzie jestem to mogłabym tam zasnąć, mamrotam, nie umiem mówić normalnie, raz mi gorąco, raz zimno i moim jedynym ratunkiem jest gorący kompres. Czy znacie jakiś dobry lek przeciwbólowy? Lub sposób, jak przeżyć pierwsze dwa dni? Podkreślam, że no spa, to już dla mnie przeżytek, nawet max, apap i ibuprom nic nie dają. Zażyłam kiedyś nawet ketonal - i nic.

Po drugie: jako że blog jest też moją małą przestrzenią, w której mogę napisać nawet ile razy podrapałam się dzisiaj po.. nodze, tak więc z tego przywileju skorzystam. A nóż widelec któraś z Was również na to cierpi.. Lista moich dolegliwości jest przeee długaśnie długa. Począwszy od  przykrótkiej zastawki w sercu, po niegdyś dziwne duszności spowodowane obecnością papug, po ostatnie, najgorsze problemy, czyli zapalenie błony śluzowej dwunastnicy i nadkwasotę żołądka. Oczywiście wiem, że sama sobie na to zasłużyłam. Zła dieta, "pochłanianie" wszystkiego... Moją pasją jest jedzenie, cóż na to poradzę. Nie grubnę, więc nie widziałam w tym problemu. Problem pojawił się w środku. Od półtora roku co dwa miesiące, bolał mnie brzuch. Był to ból tak ogromny, że przez 2 tygodnie byłam wyłączona z życia, jedzenie i picie wychodziło w ogóle z planu, nie mogłam nic przełknąć. Ból był tak wielki, że nie mogłam MÓWIĆ. I brzuch nie dawał spokoju przez 2 tygodnie, dzień w dzień, w nocy nie mogłam spać. W końcu poszłam do lekarza, wysłano mnie do szpitala (kiedy mi już przeszło) i nie odkryto u mnie nic. Dziwne, prawda? Ostatecznie, kilka dni po wyjściu, orzeczono, że jest to zapalenie błony śluzowej dwunastnicy, przepisano mi lekarstwa i tyle. Oczywiście stwierdzili to po gastroskopii, która była moim najgorszym przeżyciem.. Jakim innym badaniem sprawdzić, czy tam jest już wszystko ok? A podejrzewam, że nie jest, bo od soboty zeszłego tygodnia znowu się zaczyna (oczywiście baaardzo mały jest ten ból w porównaniu z tamtym). A po wzięciu tabletki, którą brałam wcześniej, dostałam taki skurcz, że nie mogłam się wyprostować. Miałyście okazję spotkać się z czymś takim kiedyś? A może słyszałyście dietę dla osób z nadkwasotą? Nie? To już Wam piszę: jedzenie wyłącznie gotowane bądź na parze, nic smażonego, pieczonego, z grilla, żadnych ostrych przypraw, żadnych napojów gazowanych, gum do żucia, zbyt ciepłych lub zbyt zimnych rzeczy, wyłącznie chude mięsa. Zapomniałam dodać, że przed mocnymi bólami (tymi powyżej o których pisałam) pojawia się tydzień, w którym brzuch tak średnio boli, ale daje się we znaki. Mam wrażenie, jakbym cały czas była głodna..


Kończąc swoje wypociny, chcę Was serdecznie zaprosić na FANPAGE mojego zespołu. Nazywamy się Vocalissa, a tutaj macie małą próbkę tego, co robimy :) (kwartet, to my, czyli 4 dziewczyny, ja to ta w prawym górnym rogu, a Ci cudownie przystojni mężczyźni, to osoby, z którymi często współpracujemy)



Kwartet "Vocalissa" - Sweet dreams (cover):




czwartek, 26 grudnia 2013

PROBLEM: Jak oduczyć się myć włosy codziennie?

W związku z tym, że trochę męczy mnie codzienne mycie, postanowiłam podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami na ten temat.


Czy mycie włosów codziennie jest dla nich szkodliwe?
Postanowiłam poszukać na forum WIZAŻU, przecież wypowiadają tam się przeróżne kobiety, z przeróżnymi problemami i sugestiami, więc jest to kompendium wiedzy. Podsumowując, mycie włosów codziennie nie jest dla nich szkodliwe, pod warunkiem, że stosujemy odpowiednie szampony, to jest delikatne lub te przeznaczone do codziennego mycia. Przydatna jest także metoda OMO, którą ja stosuję od 4 miesięcy i nie zawodzi. Panuje też opinia, że jeśli włosy przetrzymamy parę dni, to przestaną się mocno przetłuszczać. Cóż, z własnego doświadczenia wiem, że u mnie taki sposób działał - parę lat temu myłam włosy co dwa dni. I z otoczenia, na przykładzie chłopaka wiem, że im częściej myjemy włosy, tym częściej chcą się przetłuszczać. U niektórych efekt jest taki, że umyją włosy rano i wieczorem już można spokojnie smażyć na nich frytki.

Jakie są plusy mycia włosów co kilka dni?
*przede wszystkim koniec z męczeniem się. U mnie wygląda to tak, że około godz. 21 jestem w domu, nakładam na 10 minut odżywkę (pierwsze O), bądź maskę na 30 minut. Dochodzi 21.30. Myję siebie i włosy, nakładam w trakcie odżywkę (drugie O) i spłukuję. Dochodzi 21.50. Odżywka b/s. Rozczesanie. Kropelka serum na końcówki. Dochodzi 22. A potem czekanie, czekanie, czekanie.. aż podeschną. 22.30 podsuszenie chwilkę suszarką z chłodnym nawiewem (ale nie zawsze suszę) i wiązanie w koczka. I koło 23 kładę się spać. I tak dzień w dzień. To chyba trochę męczące?
*mniejsze zużycie odżywek, szamponów = większa oszczędność. Jeszcze pół biedy, jak ktoś używa odżywki tyle, co kot napłakał, bo mu tyle potrzeba. U mnie jest to cały dołek w zgiętej dłoni. Tak więc jedna odżywka starcza na ok 12 zużyć.
*czasem takie dwudniowe włosy lepiej się układają. U siebie zauważyłam taką zależność. Nie wiem, jak to jest u Was.

Jak przetrwać, jeśli jesteśmy nieprzyzwyczajone?
*suchy szampon - chyba najprostszy sposób, żeby dodać sobie świeżości na kilka godzin. Mamy ich coraz więcej - Batiste, z Isany, Syoss'a. Do wyboru, do koloru.
*upięcia również pomogą ten czas jakoś przeżyć. Delikatnie spięty koczek, lekkie upięcia dodadzą włosom świeżości i lekkiego, kontrolowanego ładu.
*puder - tak, puder. Ten sposób był mi kiedyś bardzo pomocny. Przedziałek i włosy przy skroniach oprószałam delikatnie pudrem, który wchłaniał nadmiar wydzielanego łoju.


(moje nudy;D)

A Wy co ile myjecie włosy? Przeszkadza Wam, jeśli myjecie je codziennie? Jakie jeszcze sposoby kamuflażu przetłuszczania znacie?

wtorek, 24 grudnia 2013

Aktualizacja włosowa #4

Kochane, mimo, że już składałam Wam życzenia, ponownie życzę Wam smacznego karpia, szczęścia i spokoju i oby poszło w cycki, ale do rzeczy ;D Zupełnie nie wiem, jak to odbierzecie, ale przybywam do Was z aktualizacją włosową, mimo że patrząc po Waszych postach, KAŻDA składa życzenia. No cóż, lubię czasem być nie w punkt :P




Ostatnio u Włosowej przeczytałam post o przyciemnianiu włosów maską z kawy i kakao. Postanowiłam wypróbować sposób Włosowej i wczoraj sprawiłam sobie taką maseczkę. Nie zauważyłam zbytnio przyciemnienia, ale fantastycznie zadziałała na kondycję włosów! Są sypkie (robiłam ją wczoraj wieczorem), bardziej błyszczące i gładziutkie a w dodatku TAAAAKIE miękkie! Z pewnością będę jej używać regularnie, może zauważę przyciemnienie, bo przecież kawa jest w tym dobra. Mało tego - uwielbiam zapach kakao i właśnie siedząc czuję je - jestem zachwycona. I ostatnie zdjęcie z serii włosowych przedstawia fantastyczne zejście w trzech kolorach, od najbardziej zakatowanego, do naturalek.



Moja kicia Toffi pomagała mi ubierać "choinkę", czyli to, co widzicie w tle. Kawałek drzewa przygnieciony dwiema szafkami, ale przynajmniej się trzyma :D








A te oto prezenciki dostałam od kuzynki, z którą wczoraj zobaczyłam się pierwszy raz od 3 lat. Rozpieszcza mnie <3 Moje pierwsze w życiu wiszące kolczyki - magia. Śliczny, słodki róż od Lovely, pięknie pachnąca woda od Beyonce, a także lakier piaskowiec, o którym napiszę niebawem.


Dziękuję, że chociaż 4 osoby wzięły udział w sondzie, mam nadzieję, że jeszcze kilka głosów otrzymam, odsyłam TUTAJ . Z pewnością zobaczycie więcej fotek mojego kota, bo kocham ją fotografować, jest taka nieświadoma ;>.

Smacznego dziewczęta, oby poszło w cycki, ja zaczynam wyżerkę za godzinkę :D Jak moje włosy w tym miesiącu? Lepiej? A co z Waszymi? Zima im pasuje, czy raczej wolą być z dala od niej? :D Co sądzą na temat kaloryferów?



środa, 18 grudnia 2013

PROBLEM: paznokcie i stąd pytanie do Was

źródło: bangla.pl

Witajcie Kochane. Mam do Was ogromną prośbę. Pisałam już jakiś czas temu, że robię kurację związaną z paznokciami. A używam do tego multiodżywczej oliwki od Eveline.



 Wspomniałam o tym dobry miesiąc, dwa nawet temu, a przyznam szczerze, że po 2 tygodniach kuracji odpuściłam. Może dlatego, że nie dawała takich rezultatów, jakie zauważyłam po olejku rycynowym... Nie mniej jednak postanowiłam wrócić do pomysłu i do sylwestra chociaż minimalnie poprawić stan moich paznokci. Obecnie nie mam możliwości dodać zdjęć z aparatu i tego, jak na dzień dzisiejszy paznokcie się prezentują, ale chyba każda potrafi sobie wyobrazić obcięcie paznokci, po 2 dniach rozpoczęcie rozdwojenia, po 3 dniu konkretnie widoczne dwie warstwy paznokci i po kolejnych paru złamanie..

Otóż post ten to tak właściwie prośba do Was. Jestem w szoku, bo zła kondycja paznokci od dawna tak nie dawała mi w dup*, jak teraz. Jaki naturalny i efektowny i dający szybki rezultat sposób (bardzo ciężko ostatnio znaleźć u mnie 10zł w portfelu) na wzmocnienie paznokci jest dobry? Jakieś ziółka? Oczywiście o rycynie wiem i jestem na skraju załamania, że ta odżywka z Eveline nic nie daje poza zmiękczeniem skórek (tutaj jest akurat poprawa, ale cóż z pięknych skórek, gdy paznokcie odstraszają) i do olejku rycynowego chyba zacznę znowu modlić się o cud. Wcieracie coś w paznokcie? Szukam tanich bądź naturalnych sposobów na poprawę ich kondycji. 

Miałam już wcześniej odżywkę z Eveline tą 8 w 1 i powiem szczerze, że działała u mnie, a w dodatku miała piękny kolor na paznokciach już na 3 warstwie, dlatego kupiłam z nadzieją tą multiodżywczą...

piątek, 13 grudnia 2013

Denko #1 | Grudniowo-styczniowe plany.


Chciałabym Wam powiedzieć, że jest to pierwszy tego typu wpis i jestem zadowolona, że mógł powstać. Nie jest idealny, ale co nieco udało mi się zdenkować, więc zapraszam :)

Jak widać, nie jest to zupełnie włosowe denko i w dodatku nieco skromne *wstydniś*.. ale zawsze jakieś:)!

1. Zapach Play it Pin Up od Playboy'a. Miałam je od maja tego roku. Utrzymały się dość długo, zwłaszcza, że korzystałam z nich razem z młodzieżową mamą. Zapach był wyczuwalny przez pierwsze parę godzin, potem niestety ginął, ale wystarczyły dwa psiknięcia, żeby "opsikać" się w większości, bo spryskiwacz miał dość duży zasięg. Jeżeli chodzi o zapach, to był on uroczy, dziewczęcy, słodki. Dostałam go od przyjaciółki i nie żałuję, ale nie kupiłabym go więcej, bo gustuję raczej w bardziej energetycznych zapachach.


2. Odżywka Isana Hair - Locken spulung - miałam poprzednio wersję Oil Care - obie w sumie miały podobne działanie. Nie wywarły na mnie jakiegoś większego wrażenia, ale jako jedne z pierwszych w mojej karierze mam do nich sentyment. Dobrze wygładzają - to chyba jeden z niewielu plusów. I oczywiście mają w porządku zapach i otwarcie. Butelka jest wielka, bo ma 500ml, a cena była wystarczająco niska, bym mogła ją kupić, mieściła się na pewno w granicach 10zł, bo Isana nie kosztuje dużo. Minusem z pewnością jest ta ogromna butelczyna, która z powodu kształtu łatwo wyślizguje się z rąk, ciężko mi było podczas nakładania śliskimi, mokrymi rękami chwycić ją, co dopiero wydobyć z niej coś. Ciężko wydostać resztki.


3. Żel do higieny intymnej Facelle. Do codziennego oczyszczania skóry głowy idealny, zważywszy na jego skład. Jednak czułam w trakcie mycia, jakbym dalej miała nieświeżą czuprynę. Konsystencja żelowa, przezroczysty kolor, dziwny, mocny zapach. Ciężko spienić i rozprowadzić równomiernie. Dziwnym trafem wiele razy męczyłam się nakładając go, bo ciągnęłam się za włosy ;o. Nie kupię ponownie, zdecydowanie wolę szampony Isany.


4. odżywka Garnier avokado i masło karite - piękny zapach, kremowa konsystencja, chyba wszyscy ją znają i uwielbiają. Cudownie się po niej rozczesuje włosy, nawet w trakcie mycia (tuż po umyciu okropnym żelem Facelle, który plątał włosy). Działał kojąco na moje włosy, takie miałam wrażenie. Przede wszystkim włosy po wyschnięciu były gładziutkie, śliskie, miękkie. Łagodził mój okropny puch z tyłu głowy :) Zdecydowanie kupię ponownie.

5. Mgiełka do ciała Playboy Play it ROCK. Cudowny zapach, długo utrzymywał się na ciele. I nie zapomnę dodać, że to bardzo wydajny kosmetyk! Miałam go bowiem od stycznia tego roku, a używałam parę razy w tygodniu. Świetnie nadawała się ta mgiełka po wf, kiedy nie można było się po nim odświeżyć, zapach idealnie maskował wf-owe wysiłki :) Chciałabym dostać ją pod choinkę, bo sama kupiłabym coś jednak w innym stylu..

6. Bielenda Happy End krem do stóp i pięt. Nie jestem w stanie ocenić tego kosmetyku. Nie doznałam efektu "wow" po użyciu nawet całonocnym. Niby miał mieć działanie jak antyperspirant, jednak nic takiego nie zauważyłam. Zapach był dziwny, a to właśnie on miał być najważniejszy. Nie nawilżył, zmiękczył stopy tylko po zastosowaniu. Po przyjściu ze szkoły nie czułam różnicy - prawie jakbym niczym stóp nie posmarowała.

PS. Ciekawostka: kiedyś z przyjaciółką na stopy zaczęłyśmy mówić "stópska". Od tamtej pory, mój chłopak zwykł tak mówić o stopach i już raczej nie mówi na nie w inny sposób ;D Wyobraźcie sobie jego napad śmiechu, kiedy opowiadając o zaproszonych gościach na koncert mojego zespołu, wspomniałam nazwisko "Ustupska"..


Myślę, że jeżeli chodzi o denko, to by było na tyle. Mam dość duże przerwy w pisaniu, ale nie dzieje się nic specjalnego. Kiedy tylko postaram się zrobić porządne laminowanie, z pewnością o tym napiszę, bo zamierzam od dłuższego czasu. A w dodatku rozpoczynam kurację przeciw wypadaniu włosów, bo z tygodnia na tydzień jest gorzej. Przez jakiś czas stosowałam kozieradkę, ale tak mało, że mogę tylko insynuować sobie, że coś pomogła, a taki efekt zauważyłam. Jednak chcę się teraz przekonać na 100%.
Plan na grudzień i styczeń:

 -wcierka z kozieradki codziennie godzinę przed myciem głowy.
-Green Pharmacy ziołowy eliksir, kiedyś już próbowany, ale zamierzam go zdenkować.
-masażer - czyli moje BÓSTWO. Genialnie się przy nim relaksuję, zwłaszcza, jakbym miała kogoś, kto masowałby mi głowę codziennie - marzenie!

A Wy miałyście któryś z tych kosmetyków? Co powiecie o kozieradce? Czy robić więcej projektów typu "denko"?

sobota, 7 grudnia 2013

Aktualizacja włosowa #3

Przepraszam, że nie odwiedzam Was, ale mam na głowie teraz dość sporo, jako że nasz zespół duuuużo koncertuje, przygotowujemy się do konkursów, ciągle coś trzeba załatwić.. Obiecuję jednak, że wszystko nadrobię, tak, jak ostatnim razem.

Listopad dla włosów nie był jakimś większym wyzwaniem. Nie zrobiłam nic specjalnego, poza laminowaniem i olejowaniem kilka razy. Ciągle ten sam schemat. W ubiegłym miesiącu włosy jednak miały się dobrze, nie było wielu "bad hair day'ów", a raczej więcej tych.. satysfakcjonujących mnie. Oto, jak prezentowały się ostatnio:


Tutaj jak widać blogger zmienił nieco jakość zdjęcia. Próbowałam kilka razy je załadować i nic - ciągle tak samo zły kolor wychodzi. Macie na to jakiś sposób? Czym to jest spowodowane?

W listopadzie:

Mycie: codzienne - Płyn do higieny intymnej Facelle sensitive, cotygodniowe - Green Pharmacy do włosów normalnych i przetłuszczających się.
Odżywka do spłukiwania: Balsam Mrs. Potters z arniką i kompleksem z witaminy H, nectar of nature, odżywka z masłem orzechowym i mango (ma zabójczo piękny zapach!).
Odżywka b/s: Ziaja intensywna odbudowa, balsam Mrs. Potter ten co wyżej (w obu wersjach się sprawdza).
Olejowanie: Dabur Amla gold.
Maska: Kallos keratynowa z proteinami mleka.
Zabezpieczanie: e.v.a. serum do końcówek z keratyną.
Maski DIY: z jajka, miodu i odżywki - przeproteinowałam włosy :(
Stylizowanie: głównie zwijanie w koczka ślimaczka na noc, raz na miękkich papilotach, raz na suszarce.
 Kilka razy przyprostowałam grzywkę, kilka razy też podsuszyłam włosy, ale zimnym nawiewem kończyłam.
1x laminowanie 

Jak wiadomo podcięłam też włosy o ok.7, 8 cm. To była bardzo dobra decyzja. Teraz końcówki są bezproblemowe. W zamian za to nieco gorsza staje się góra włosów z tyłu, bardziej szorstka i spuszona, ale wiem dlaczego tak jest - tamta część kocha falować w nieokiełznany sposób, a teraz, kiedy próbuję ją jakoś ogarnąć, zaczyna wariować. Jestem zadowolona z ogólnej kondycji włosów, ale wiem, że może być lepiej (i będzie!).


A co Wy sądzicie o nich? Coś ruszyło? Macie dobry sposób na ogarnięcie grzywki "amerykańskiej", którą mam, ale jest całkowicie pofalowana i się nie układa? Co zrobić, kiedy zdjęcia dodają się w dziwnych kolorach?


MOŻE KTÓRAŚ Z WAS BĘDZIE ZAINTERESOWANA?: