poniedziałek, 6 lipca 2015

Nauczka dla włosomaniaczek, czyli 4 włosowe błędy mojego życia!


Hej!
Dziś po raz pierwszy od bardzo dawna w ręce wzięłam swój laptop i przeglądnęłam folder, który wieśniacko nazwałam "FOTY", a w którym znajdują się podfoldery z każdego miesiąca moich włosomaniaczych starań. Przeglądając stare zdjęcie, czasem chwytam się za głowę, a czasem złączam swoje dłonie w uścisku aprobaty. Cóż, czasu nie cofnę, a najczęściej to przez głupie, jednorazowe błędy cierpię dość długo. Niektóre z tych błędów nawet sama sobie nie zafundowałam, więc to już nawet gruba przesada.

A w dzisiejszym poście 4 moje największe błędy, czego już na pewno nie zrobię!! I przestrzegam Was przed tym.

NR 1 -WIZYTA U FRYZJERA


"Dzień dobry, poproszę zj*banie całego mojego dotychczasowego włosomaniactwa". Tak chyba zabrzmiało to w głowie pewnej fryzjerki z Belfastu. Nie uważam o sobie, że mówię świetnie po angielsku, ale podstawowo wytłumaczyć kobiecinie, że ja poproszę ombre, tylko żeby nie ruszać odrostu i zrobić delikatne przejście z farbowanych w niefarbowane. Widocznie powiedziałam " I want shi* on my head". I tak oto powstało TO, o czym jest nawet osobna notka : TUTAJ.

NR 2 - farbowanie


Nie od dziś wiadomo, że farbowanie niszczy strukturę włosa, przyspiesza DRASTYCZNIE wypadanie włosów, "wygładza" tylko na chwilę, a największym problemem jest to, że jak już raz zaczniesz, to nie przestaniesz, bo wydaje Ci się, że kolor Twoich włosów jest mysi. Ja okropnie się pomyliłam, w ten sposób rozumując, a teraz, kiedy już w większości moje włosy są w moim naturalnym kolorze, uważam, że jest piękny, taki jaki zawsze chciałam mieć farbując.

NR 3 - zapuszczanie na siłę


Przed włosomaniactwem jakoś nie dbałam o to, czy rosną, czy nie rosną, żyły swoim życiem. Dlatego wyglądały tragicznie tak btw. I na co ta pogoń za długością, kiedy chodzi o jakość? Końcówka rozdwojona niczym gałąź, bo takie widuje często, ale podciąć nie można. Ja oczywiście nie miałam aż 5-cio krotnego rozdwojenia. Raczej maksymalnie na pół, mimo wszystko nawet kondycja włosów po rozjaśnianiu, wielokrotnym farbowaniu i cudowaniu, a ja nie poszłam po rozum do głowy. Najlepsze, co zrobiłam, to podcięłam włosy do ramion i już. Teraz niech sobie rosną, jak chcą, byle zdrowe.

NR 4 - obcinanie włosów nieostrymi nożyczkami.



"Super, umiem sama sobie podciąć włosy" - biere nożyczki i ciacham jak leci. To raczej nie był dobry pomysł, zwłaszcza, że dwa tygodnie po podcięciu włosy znowu go potrzebowały. Myślałam, że mam tak słabe włosy. To był błąd. Moje nożyczki ledwo cięły papier, jak miały pociąć włosa bez zmiażdżenia go? Na szczęście szybko odkryłam, w czym  tkwi problem. Może szybko, to jak na 2 lata złe określenie, ale dobre i to. Tutaj o końcówkach : KLIK. Przy okazji mozecie poczytać o tym, jak naostrzyć nożyczki w domu, bez specjalnych sprzętów: TUTAJ.

Wiem, że wiele z Was ma takie posty, proszę o zostawienie linku, jeśli jakiś przeoczyłam! :) Przepraszam za dłuuuuuuugie nieobecności - dwie prace i szkoła to jednak nie jest super luz. W miejsce szkoły nawet praca się wpieprzyła :D