czwartek, 30 stycznia 2014

Walka o naturalny kolor #1


DroVit - tabletki z drożdży

Zużywam właśnie drugie opakowanie, pierwsze wystarczyło tylko na 20 dni kuracji. Produkt jest z firmy jaworznickiej, czyli dość lokalnie :D Pierwsze opakowanie kosztowało mnie 8,30, drugie 9,50 - dwie różne apteki :/ Należy spożywać od 9 do 15 tabletek dziennie, czyli 3 razy dziennie od 3-5 tabletek. Ja początkowo brałam te 9, po dwóch tygodniach zwiększyłam dawkę do 12, teraz między 12 a 15. Zapach... Jak psia sucha karma. Ale można się przyzwyczaić - lepsze to, niż ten okropny smak drożdży z mlekiem, po którym omal nie cofnęło mi się.

+ faktycznie przyspiesza porost ( o tym niżej )
+ działa zbawiennie na cerę
+ łatwo dostępny (każda apteka)
- zapach jest okropny
- trzeba być systematycznym i łykać tego dużo
- STAN MOICH PAZNOKCI POGORSZYŁ SIĘ

Co do ostatniego punktu, to chyba najbardziej przykra rzecz. Takiej tragedii z paznokciami to serio nigdy nie miałam. Ciągle je muszę piłować i ani myślę o zapuszczeniu... I dziwne, że akurat wtedy, kiedy zaczęłam łykać drożdże, paznokcie są w tak tragicznym stanie? Moje nawyki żywieniowe się nie zmieniły.

wyglądają na wypłowiałe hahaha ale wszystkie zdjęcia nieco wyjaśniłam, aby bardziej podkreślić kolor odrostu)

 A co do przyrostu...

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Aktualizacja włosowa #5

Korzystając z chwili na komputerze dodaję dzisiaj aktualizację włosów. Wiem, że do końca miesiąca mamy jeszcze trochę czasu, ale z moim dostępem do komputera może być źle. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie miała problemu również z pendrivem - zdjęcie ucięte, bo dopiero teraz zauwazyłam, że wgrało się z błędem.


w świetle dziennym:

 Włosy w sierpniu i styczniu - 5 miesięcy pielęgnacji - nieprzekłamany kolor:

Jeśli chodzi o typowy dzień pielęgnacji, to wygląda mniej więcej tak:
-pierwsze O - goodbye damage/avokado masło karite/ lub maska kallos
-mycie - facelle/alterra granat
-drugie O - ziaja z ceramidami/balsam Mrs. Potters
-zabezpieczanie - CHI
-czasem - mieszanka masek w pierwszym O.
-olejowanie - alterra migdały papaja

W tym miesiącu nic specjalnego się nie działo, szukam na razie idealnej odżywki wygładzającej. Już niedługo post o powrocie do naturalnego koloru ;D

sobota, 25 stycznia 2014

RECENZJA: Alterra, olejek do ciała | wrażenia po pierwszym myciu odżywką.

Korzystając z chwili, że przechwyciłam komputer, pragnę przybliżyć Wam moją przygodę z pierwszym myciem włosów odżywką..;D Przyznam szczerze, że trochę się bałam - wydawało mi się, że włosy będą przetłuszczone i praktycznie nieświeże. Użyłam do tego balsamu Mrs. Potter's  z arniką i kompleksem z wit. H.



+odbił włosy u nasady od głowy
neutralne: z myciem szału nie ma, czuję się tak samo, jak po szamponie.
- lekko zmatowił włosy u nasady.
- miałam koło przedziałka mnóstwo spuszonych kłaczków


A w drugiej części spróbuję poniekąd zrecenzować olejek Alterry do ciała z migdałami i mango. Uraczę się zdjęciem z Internetu, bo jest to już koniecznością - przepiłam gdzieś pendrive'a, ale raczej większość z Was go zna. Już wiem, że nikt nie zwraca uwagi na to, co piszę, bo w poprzednim poście napisałam, że jest to olejek z mango i papają.. :P


 

Skład
 Glycine Soja Oil, Ricinus Communis Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Zea Mays Germ Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Triticum Vulgare Germ Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Carica Papaya Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Persea Gratissima Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Parfum, Limonene, Tocopherol, Linalool, Geraniol, Helianthus Annuus Seed Oil, Citral, Citronellol, Farnesol.

Wysoko w składzie mamy olej sojowy, rycynowy, tytułowy bohater: olej z migdałów, olej z papai nieco niżej, bo w środku. Właściwie, to mogłabym się tak rozdrabniać w tych wszystkich olejach, ale jak same widzicie - skład bardzo bogaty. Ten olejek powinien się nazywać "multiodżywczy" moim zdaniem.

Z zewnątrz
Rossmann daje nam 100ml produktu, zamkniętych w poręcznym, szklanym opakowaniu z pompką, co bardzo ułatwia sprawę. W przypadku innych olejów, musiałam nalewać do spodeczka i maczać w nim palce, teraz jest o wiele wygodniej. Dostępny jest w drogeriach Rossmann, dopadłam go na przecenie, chyba 15zł kosztował.

Od wewnątrz
 Zapach nie każdemu się spodoba, mi bardzo przypadł do gustu. Długo utrzymuje się w pokoju, więc to może być zarówno plusem, jak i minusem. Nakłada się go bardzo przyjemnie, nie jest trudny do rozprowadzenia, ładnie się ślizga po włosach. Zazwyczaj olejuję na sucho, więc tak z niego korzystałam. Świetnie działa anty-puszeniowo :D Idealnie wygładza tył włosów, z którym zawsze mam kłopot.


Chciałabym też wspomnieć, że biorę udział w rozdaniu Włosowych Inspiracji: TUTAJ.

 

I z tego miejsca chcę też podziękować A. z TEGO bloga za cudowną propozycję makijażu :)
http://alizanna.blogspot.com
A w kolejnym poście pokażę Wam swoją walkę ze starym kolorem włosów, czyli pięknym odrościkiem i aktualizację :)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Mój mały asortyment

         Przepraszam, kochane, ale nie mam dostępu do komputera, z trudem wymusiłam na chłopaku, aby użyczył mi komputera na parę minut. Niestety, nie stać mnie na ambitną notkę, bo tak jak mówię, nie mam do tego warunków. Dodaję za to dla Was mój mały asortyment, jeżeli chodzi o kosmetyki do włosów. To chyba wszystko, co na dzień dzisiejszy mam. Spokojnie, nie używam wszystkiego na raz, ale wolę mieć niektóre rzeczy na zapas.



TUTAJ macie recenzje kosmetyków, które do tej pory napisałam, zapraszam :P


 Jak na 5cio miesięczną pielęgnację, nie jest tego dużo, ale oczywiście niektóre produkty się powtarzały. Z góry też przepraszam za jakość, ale zdjęcia robiłam iPhonem, no i widać, jaka kasza.


Szampony:

 *Alterra granat i aloes
*Green Pharmacy do włosów normalnych i przetłuszczających się
*Facelle intim Fresh
*Facelle intim Sensitive


Odżywki D/S

 *Garnier UD awokado i masło karite
*Garnier Fructis Oleo Repair
*Nectar of nature mango
Granier Fructis Goodbye Damage



Odżywski B/S:


*Mrs. Potter's balsam z arniką i kompleksem z wit. H
* Isana Hair z jedwabiem
* Ziaja odżywka intensywna odbudowa z ceramidami
*Joanna dwufazowa odżywka z olejkiem arganowym
 

Maski:


*Garnier Fructis nutri repair (zaklejone napisem Oleo)
*Natural Wax Henna Treatment
*Kallos Keratin


 Inne:


Wcierki: Jantar, woda brzozowa.
Termoochtona: Marion mgiełka termoochronna
Odżywka z filtrem UV schowana z tyłu, niedługo dopiszę jej nazwę.
Stylizacja: Żel z rossmanna
Zabezpieczanie: CHI, Biosilk, e.v.a.
Olejowanie: Alterra mango i papaya
Kremowanie: krem aloesowy ze sklepu za 2,50!



Macie coś z tego, co znajduje się w mojej kolekcji? Odradziłybyście jakiś produkt z powyższych? Któryś z nich Wam najbardziej przypadł do gustu?


piątek, 10 stycznia 2014

Zabawy włosami (2)

    Przykro mi, że nie mogę regularnie Was odwiedzać, ale nie mam dostępu do komputera, wszystko co mam mieści się na pendrive i trudno znaleźć kozła ofiarnego, u którego napiszę notkę. W dodatku teraz, kiedy otwarłam pendrive'a, zauważyłam, że niektóre zdjęcia się nie wgrały do końca i jestem zmuszona dodać notkę z serii "zabawy włosami". Ostatnio moja mama była moim modelem do zabaw, więc przedstawię dzisiaj jej "metamorfozę".


Problem: rzadkie, cienkie włosy, częsty oklap.
    Moja mama ma bardzo cienkie włosy, w dotyku przypominają mgiełkę i kiedy w ich stronę dmuchnę, to fruwają prawie że wszystkie. W dodatku często skarży się na "łysinkę", która tak na prawdę jest spowodowana niefortunnym układaniem się włosów. Jest ich po prostu zbyt mało. Mama chciała zafarbować włosy i podciąć je. Włosy pomalowałam farbą Olia od Garniera kolorem czarnym, niezmiennie od lat nastu. Mama nie dba jakoś bardzo o włosy. Szampon + odżywka + suszarka. Nie zabezpiecza końcówek, nie stosuje odżywek b/s, myje włosy szamponami z detergentem codziennie. I choćbym jej tłukła do głowy, żeby zmieniła szampon, ona woli taki, bo się pieni. No cóż. Włosy nie wyglądają na zniszczone, są gładkie, miękkie i lśniące.


Rozwiązanie: lokówko-suszarka zamiennikiem suszarki, odżywka z emolientami - Garnier awokado i masło karite.
   Zafarbowałyśmy Garnierem. Nałożyłam odżywkę, którą po 5 minutach mama spłukała. Podcięłam włosy o jakieś 1,5cm, z tyłu nieco bardziej wycieniowałam łącznie z grzywką, aby dodać jej lekkości. Podsuszyłam włosy lokówko-suszarką, trzymając ją dłużej przy głowie i ciągnąc pasmo po paśmie najpierw kierując szczotkę w górę i wygładzając pasmo w dół. Włosy z tyłu się uniosły, co widać po zdjęciach. Grzywka nie wygląda na przyklapniętą. Dałam nieco jedwabiu CHI, ale bardzo malutko na końcówki.


przed - po - po z boku.



A na koniec moje włosy po warkoczu na noc, czyli w czym najczęściej ostatnimi czasy sypiam. Zawsze chciałam zrobić sobie zdjęcie w łazience, nie wiem czemu.. :D


A Wy jak radzicie sobie z oklapem? Czy często używacie lokówko-suszarki?

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Pierwsze video.

    Witajcie, Kochane. Z racji tego, że odnalazłam swojego iPhone'a (oczywiście nie ma wejścia na kartę ;D i dostałam go w prezencie), postanowiłam wykorzystać to, że mogę nagrywać. Co jakiś czas będą pojawiały się filmiki, albo raczej.. kiedy sobie przypomnę :D Może nagram coś o kosmetykach, jakie używam, sama nie wiem, czy umiałabym się przełamać. A tymczasem miłego oglądania :)




Może być jak na pierwszy raz? :P Co sądzicie? Jakoś oczywiście youtube'wa, jeszcze nie umiem się tym obsługiwać :D Jakieś rady, jak ulepszyć jakość, bo iPhonowa jest niezła ;)

sobota, 4 stycznia 2014

RECENZJA: Żel do stylizacji z Rossmana na mokro, z papilotami i na Oldze.


      Jeśli jeszcze nie zauważyłyście, to po prawej stronie (nieumiejętnie :p) pojawiły się ikonki do facebooka oraz Instagrama. Zapraszam szczególnie serdecznie do tego drugiego, bo jest to mój pierwszy raz tam, a wieczorem pojawi się obiecany rysunek, przedstawiający mój progres w rysowaniu od 2007roku, do 2011.

     Dzisiaj zajmę się mniej polecanym, ale dość tanim żelem do stylizacji. Kupiłam go w promocji za około 4zł. Jak można się nie skusić zwłaszcza, że wciąż szukam stylizatora dla siebie. Wiem, że dość dobrym żelem jest ten męski, ale bałam się jeszcze go wypróbować.. Z resztą nie zależy mi na mega mocnym utrwaleniu, a zaledwo podkreśleniu moich fal lub zrobieniu z nich w końcu czegoś porządnego.

Rossmann, Styling gel, o wytrzymałości 2.

    Żel ma konsystencję odpowiednią dla tego typu produktu, maleńka ilość dobrze rozprowadzała się na dłoni, ale nie wystarczała, więc musiałam co jakiś czas powtarzać nakładanie kosmetyku. Zapach jest dość ostry, ale nie odstraszał mnie, potem się już do niego przyzwyczaiłam. Opakowanie jest elastyczne, ale zakrętka jest nieporęczna, często nie udawało mi się domknąć jej do końca. Za niecałe 4 zł można dostać aż 500ml produktu, wiec nie jest to mało, za taką cenę. Opakowanie jest również przezroczyste, więc wiemy, co kupujemy. Środek zaś, tak jak wspomniałam, ma żelową konsystencję, jak taki śmierdzący glutek ;D Przeanalizowałam również skład, jest bardzo bezpieczny, nie spisywałam go tutaj, właśnie z tego względu, gdyby czymś straszył, napisałabym Wam.




    Żel został nałożony na zwilżone włosy, jak na zdjęciach powyżej, na mokro włosy osiągają ładny skręt, według mnie przynajmniej. Ale...

 ... Tak oto wyglądam z żelem nałożonym na jedną stronę włosów. Zgadniecie, na którą? Na poprzednich zdjęciach żel również nałożyłam na jedną stronę włosów, ale obróciłam "lustrzanym odbiciem" jedno z nich, dlatego możecie mieć wrażenie, jakbym nałożyła go na całą głowę. Zabieg ten miał na celu pokazanie Wam, jak bardzo stylizatory nie mają wpływu na moje włosy! One są po prostu odporne.. Tak samo, jak na siemię lniane (tutaj post). Skręt ani się nie poprawił, ani nie zgorszył, wyglądają tak samo...

   Tak więc, Kochane, po której stronie na zdjęciu został nałożony żel?  ;P I dlaczego tak uważacie? A i przepraszam za niewyjściową "twarz", ale nie umiem wyjść dobrze na zdjęciach "na prosto", wybaczcie..;D

   Przy okazji postanowiłam wypróbować go także przy utrzymaniu loków na papilotach. Na początku wyglądały cudownie, było włosów optycznie więcej i ładnie się układały. Rozplątałam papiloty około 15, o 18, tuż przed wyjściem, totalnie oklapły i się rozprostowały.


    Żeby nie skreślić go od razu, wypróbowałam go na włosach Olgi, które są niskoporowate, jako pomoc, przy lokach zrobionych lokówko-suszarką. I O DZIWO, żel podtrzymał skręt od godziny 16, do 5 rano spokojnie (tyle, co widziałam, a miałam okazję w Sylwestra). A następnego dnia Olga przyznała, że cały dzień chodziła w loczkach, bo się nie rozprostowały. I wyprzedzając pytania, TAK, TO NATURALNY KOLOR WŁOSÓW OLGI.



      Czy ja łamię stereotyp, że wysokoporowate są mniej podatne na układanie, niż niskoporowate?
      Kochane, mam też pytanie, czy wiecie, jak można odnaleźć swoją włosową siostrę?

środa, 1 stycznia 2014

Noworoczne postanowienia

Jak Wam minął Sylwester, Kochane? U mnie szału nie było, ale przynajmniej miałam wokół siebie tych, na których mi zawsze zależało, aby byli: chłopaka, przyjaciółki, najbliższych znajomych, bliskich kolegów z gimnazjum. Właśnie na takim "składzie" zawsze mi zależało jeżeli chodzi o noc sylwestrową.

Widzę, że zaczęłyście dodawać posty z postanowieniami. Moim skromnym zdaniem każdy dzień powinien być tak samo ważny w staraniach i każda okazja jest dobra do zmian na lepsze, ale doszłam do wniosku, że lepiej mieć to wszystko udokumentowane i móc wracać do tego, tak jak zrobię to prawdopodobnie w przyszłym roku, oceniając, czy wypełniłam chociaż parę punktów z poniższej listy :)




1. Zacznę spisywać sytuacje, przez które się zdenerwowałam. 
Po miesiącu będę zerkała do notatek i spokojnie będę mogła popatrzeć na te sytuacje z obiektywnego punktu widzenia. To będzie swoista lekcja, jak nie należało się zachować, bądź co trzeba zmienić.

2.Skończę z wkładaniem rąk do buzi.
Mam manię wkładania palców do buzi, kiedy tylko się zdenerwuję. Nie dość, że można z tego dostać żółtaczki, to cierpią na tym moje biedne, schorowane paznokcie, bo ciągle je moczę, przez co i lakier schodzi i są coraz bardziej słabe.

3. Będę trzymała się mocno tego, co sobie zaplanuję - urodowo.
O czym mowa? A głowie o wcierkach, olejowaniu, piciu skrzypokrzywy bądź bratka, regularnych masażach głowy, rycynie na paznokcie, rzęsy i brwi, preparatach na blizny, zmywaniu makijażu płynem micelarnym i inne różne testy, które sobie postanowię. A wszystko z tych wymienionych rzeczy postaram się robić minimum przez 3 tygodnie, bo przeważnie trzymam się max 2...

4. Będę trzymała się mocno tego, co sobie zaplanuję - fit.
Lubię ćwiczyć i sprawia mi to satysfakcję, jednak nie mam do tego głowy, bo zwyczajnie zapominam o tym, że mam ćwiczyć! Nie jest to dla mnie problemem poświęcić 30 minut dziennie na treningach z Mel B, którą uwielbiam. A zważywszy na moje częste dolegliwości żołądka, nadkwasotę i różne inne, jak brak witamin, będę starała się odżywiać tak, jak mam to robić i jeść minimum 1 owoc dziennie, ale to absolutne minimum! Będę piła siemię lniane, bo jest idealne na mój żołądek jako osłona, a także na włosy, paznokcie i struny głosowe, które przydają mi się w ostatnim punkcie tego postu... (klik).

5. Postaram się roztaczać w okół siebie pozytywną aurę i uśmiechać się częściej
Ci, którzy mnie znają, mogą śmiało przyznać, że raczej w stosunku do obcych jestem dość nie ufna, dlatego też nie umiem witać każdego uśmiechem. Muszę skończyć filozofować, bo przez nadmierną ilość przemyśleń mam coraz gorsze podejście do świata. Trzeba to zmienić!

6. Nauczę się myć włosy co dwa dni.
To nie był dla mnie duży problem, ale jak pisałam w TYM poście, lepiej się oduczyć.

7. Będę częściej sprzątać w pokoju i postaram się go ładnie dekorować.
Mój pokój to moja mała świątynia. Nie lubię, kiedy ktoś mi w nim grzebie, a jest to często mama, która nie znosi mojego bajzlu, a ja inaczej nie potrafię. Słyszałyście o tym? Porządek w pokoju, odzwierciedla szaleństwo w głowie, a nieład pokazuje uporządkowanie w głowie? Chyba u mnie się sprawdza.

8. Zapuszczę włosy!
Takie, jak były przed włosomaniactwem i może nawet dłuższe, chciałam mieć zawsze włosy do dołeczków Wenus i dzięki pielęgnacji włosów wiem, że jest to możliwe i to w bardzo szybkim czasie :) Póki co są dłuższe o jakieś 6 cm od zapięcia stanika. Przede mną jakieś 6 miesięcy starań i będą ideałem.

9. Postaram się być bardziej.. kobieca!
Co to za kobiecość, gdy dziewczyna siedzi w gigantycznym rozkroku, w butach podobnych do glanów i nie nosi prawie żadnej biżuterii...

10. Będę z powrotem rysowała.
Rysuję praktycznie od zawsze. Ołówek+kredki głównie, nie lubię malować. Ostatnie rysunki pochodzą z marca 2013 roku i nie widzę na nich żadnego progresu.. Jeśli chcecie zobaczyć parę moich prac (głównie odnajduję się w mandze, rzadziej w portretach i rysunkach realistycznych), piszcie w komentarzach, chętnie się nimi podzielę z Wami :P


11. Zapuszczę naturalki.
Nic w tym trudnego, gdy znamy sposoby na porost włosów, a obecny kolor nie jest aż taką tragedią :) Będę co jakiś czas zamieszczać fotki moich maleństw, póki co odrost ma ok 3 cm i jestem z niego dumna, a naturalny kolor już nie wygląda na szaro-buro-mysi, jakie to złudzenie daje każdy odrost w porównaniu z pomalowanymi włosami :)


W komentarzach zostawcie linki do swoich postanowień. Lubię je czytać i z chęcią zaglądnę, jeśli jeszcze mnie tam nie było! :)


Tak spędzałam wieczory podczas przerwy świątecznej, która właśnie się kończy:( Naruto Shippuuden, herbatka w ukochanym kubku z Sasuke, kanapki z serem żółtym i pasztetem z Kogucika :D i .. piętka!

Jeden z moich ulubionych posiłków, które muszę jeść z powodów zdrowotnych. Łosoś jest ultrapyszny! W dodatku kocham warzywa na parze z biedronki :D

Moja mała modelka, która właśnie trzyma głowę na mojej ręce i nie pozwala mi pisać:)

Jestem uzależniona od mandarynek. Na codzień nie jem owoców i to muszę zmienić, ale z okazji świąt kupowałam co jakiś czas mandarynki i jadłam i jadłam i jadłam.. i kocham mandarynki, i jak je tylko widzę, to jem z 4, 5, czasem 10..:D